Jak prowadzić blog? – odpowiada Wojciech Wawrzak

jak pisać bloga

Pytanie jak prowadzić blog pojawia się wśród moich klientów bardzo często. Uważam, że warto uczyć się od najlepszych, dlatego o tym jak prowadzić blog rozmawiam z Wojciechem Wawrzakiem.

wojciech wawrzak prakreacjaWojciech Wawrzak

prawnik, który na swoim blogu praKreacja.pl przystępnym językiem tłumaczy zawiłości prawa. Obsługuje głównie branżę kreatywną i e-commerce, pomagając m.in. twórcom i freelancerom.

 

W konkursie Gala Twórców 2015 blog praKreacja.pl został uhonorowany podwójnie: otrzymał nagrodę Blog Roku 2015 i Blog Roku w kategorii blogi specjalistycznie.

 

Agnieszka Wojtas (AW): Na początek poproszę, żebyś opowiedział coś o swojej firmie. Ja sporo wiem, ale chciałabym, żeby poznali Cię również moi czytelnicy.

 

Wojciech Wawrzak (WW): Zawsze przedstawiam się jako prawnik kreatywnych. Dlatego, że obsługuję przede wszystkim branżę kreatywną. Moja firma ma jednak w swojej nazwie „Usługi prawne i księgowe”. Nie bez powodu. Moja firma składa się z dwóch działów. Prawo, którym zajmuję się ja i księgowość, którą zajmuje się moja mama. Mama przez ponad 20 lat prowadziła swoje własne biuro, a teraz po prostu połączyliśmy siły. I o ile mama obsługuje klientów z różnych branż, bo wiadomo, że księgowość nie dotyczy wyłącznie tego obszaru, którym ja się zajmuję, o tyle ja obsługuję przedstawicieli branży kreatywnej czyli grafików, programistów, muzyków, twórców, freelancerów i coraz więcej również sklepów internetowych, start-upów, przedsiębiorców internetowych, którzy wykorzystują swoje pomysły na biznes online.

 

AW: Ale blog jest powiązany stricte z Twoją częścią działalności?

 

WW: stricte z moją, aczkolwiek mamy też kilku klientów księgowych z blogu, bo prowadzimy również księgowość na odległość.

 

AW: A co Cię skłoniło do założenia bloga firmowego? Bo z tego co pamiętam to firma była najpierw, a potem powstał blog.

 

WW: Nie, było dokładnie odwrotnie. Blog tak naprawdę nie powstał jako blog firmowy. Blog powstał gdy byłem jeszcze studentem i w zasadzie trudno powiedzieć co było jego katalizatorem do startu. Po prostu prowadziłem swój blog osobisty i potem stwierdziłem, że w sumie można by spróbować też pisać coś o prawie. Tak spontanicznie się to rozwinęło. Początkowo bez większego namysłu czy to będzie blog firmowy, marketingowy, służący wspieraniu sprzedaży, zdobywaniu klientów czy jeszcze innemu celowi. Raczej było to na zasadzie: interesuje mnie własność intelektualna, to będę o tym pisał, nauczę się czegoś przy okazji. Tak się zaczęło, a potem powoli ewaluowało do tego, co jest dzisiaj.

 

AW: A czy był jakiś taki moment przełomowy, w którym stwierdziłeś, że to będzie blog firmowy? Czy to na tyle płynnie ewoluowało, że nie jesteś w stanie podać jakiegoś takiego impulsu, że wtedy Cię olśniło i pomyślałeś: Ok., będę szedł bardziej w stronę firmową i publikował treści, które są powiązane stricte z moją działalnością.

 

WW: Wiesz, to było odwrotnie jednak. Moja firma powstała na kanwie blogu, tzn. specyfika tej firmy jest pokłosiem tego, co znajdowało się na blogu. To nie było tak, że ja sobie wymyśliłem co chcę w ramach swojej działalności robić, jakie świadczyć usługi i pod to zacząłem dopasowywać treści, które miałyby to wypromować.

Szczerze mówiąc, to jak zakładałem blog, to w ogóle nie sądziłem, że będę prowadził firmę tak szybko, w zasadzie tuż po studiach, jeszcze w trakcie aplikacji. To był generalnie zbieg okoliczności, aczkolwiek, gdyby nie blog, to nie byłoby to w ogóle możliwe. To wynikło dość niespodziewanie i właściwie sobie nie przypominam, żebym myślał o tym, że mój blog będzie mi zdobywał klientów. Tak naprawdę przez pierwszy rok, to nie zdobywał mi żadnych klientów, poza jakimiś tam pytaniami czytelników, których liczba systematycznie się zwiększała. Dopiero z czasem okazało się, że będą osoby zainteresowane również usługami w tym zakresie.

 

AW: A powiedz jak długo już prowadzisz blog i po jakim czasie pojawił się pierwszy klient, który przyniósł pieniądze.

 

WW: Blog funkcjonuje od września 2013 r., a pierwszy klient, o którym wiedziałem, że przyszedł z blogu pojawił się mniej więcej po roku. Może troszkę wcześniej, może było to czerwiec 2014 r. W każdym razie ok. roku, od 10-12 miesięcy.

 

AW: A potem liczba klientów wzrastała w jakim tempie?

 

WW: Wzrastała znacznie i każdy miesiąc generował widoczny wzrost.

 

AW: Ale teraz jak masz tę świadomość, to jak teraz wygląda funkcjonowanie bloga. Czy teraz szukasz tematów zgodnie ze sztuką prowadzenia blogów firmowych, tzn. bierzesz słowa kluczowe, których ludzie szukają czy nadal jednak bierzesz tematy, które ludzie Ci podrzucają, mówiąc że mają z tym i z tym problem? Czy zatem tematy podpowiadają Ci maszyny czy raczej jednak ludzie?

 

WW: Nie, ja w ogóle nie korzystam z narzędzi, które wskazuje się jako pomocne w wyszukiwaniu tematów. Nie korzystam z żadnych narzędzi analitycznych do szukania słów kluczowych. Miałem swoją krótką przygodę z narzędziem SEMSTORM, testowałem je sobie, ale stwierdziłem, że ono pokazuje mi i tak w większości to, o co pytają mnie ludzie. W moim przypadku jest to o tyle proste, że 90% ruchu na moim blogu stanowi ruch organiczny, w związku z tym, jeżeli ludzie mnie o coś pytają, to ja wiem, że będą tego szukać. To jest najprostsza metoda.

Wiadomo, że w przeszłości bywało trudniej, ale teraz to w zasadzie lista tematów do zrealizowania jest tak długa, że nie wiem kiedy ją zrealizuję. Aczkolwiek oczywiście mam też doświadczenie i wiem, co będzie częściej wyszukiwane, a co nie będzie. Ale to nie jest tak, że wyszukuję sobie temat, słowo kluczowe, potem badam nasycenie tych słów czy tego typu rzeczy. Chociaż jak zbadasz moją stronę czy zbada ją ktoś, kto zna się na SEO, to stwierdzi, że właśnie tak to wygląda. Ale to nigdy nie było z mojej strony działanie celowe. Jeżeli to było, to po prostu jakieś intuicyjne.

Ja nie tyle skupiam się na kwestii pozycjonowania, co na tym, żeby mówić do ludzi tak, żeby to rozumieli i żeby oni czuli gotowość podjęcia określonej akcji. I kiedyś mój klient, któremu robiłem regulamin sklepu, a właściwie platformy internetowej, prosił mnie, żebym mu przygotował również sekcję pytania i odpowiedzi. Gdy mnie o to prosił, to powiedział mi: „jak tak Pana czytam, Panie Wojtku, to ja czuję, że ja muszę zrobić to co Pan tam pisze. I niech Pan mi napisze też w ten sposób tę stronę pytania i odpowiedzi”. No i to było miłe, aczkolwiek uświadomiłem sobie, że wszystkie tego rodzaju szkolenia Jak budować narrację, które są dostępne w Internecie i nie w Internecie, to ja się na nich nudzę, bo w zasadzie wszystko na moim blogu jest z nimi zgodne bez wcześniejszego przygotowania. Nie wiem z czego to wynika…

 

AW: Masz Szósty zmysł🙂

 

WW: intuicja, smykałka czy jeszcze z czegoś innego. Po prostu zawsze staram zacząć od wejścia w skórę klienta czyli zastanawiam się co bym chciał znaleźć, gdybym szukał odpowiedzi na takie pytanie. Na przykład, jeżeli bym szukał sposobu na naprawę silnika, to chciałbym znaleźć krótkie i proste treści jak to zrobić, a nie opis teoretycznego funkcjonowania silnika. Tak też podchodzę do tych moich tekstów.

 

AW: No tak, bo Ty tam nie sypiesz paragrafami tylko tłumaczysz takim prostym ludziom jak ja, którzy muszą korzystać z prawa, ale podchodzą do niego jak do jeża. I robisz to w taki sposób, że my rozumiemy, bez tych wszystkich paragrafów i interpretacji. Ja to tak widzę z drugiej strony.

 

WW: Ja nie segreguję w ogóle ludzi na prostych i nie prostych, ale chyba napisanie mądrego postu dla, jak Ty to mówisz, prostych osób, jest większą nobilitacją niż napisanie mądrego postu, który rozumieją 3 osoby.

 

AW: Mówiąc prostych mam na myśli takich, którzy z dystansem podchodzą do przepisów, nie znają go i generalnie raczej się go boją.

WW: To jest taki utrwalony stereotyp. Uważam jednak, że przy dzisiejszym dostępie do informacji, nawet na tym podstawowym poziomie, jesteś w stanie bardzo dużo rzeczy znaleźć w Internecie. Jeżeli będziesz dociekliwa, będziesz szukała podstaw prawnych czyli zaczniesz szukać bezpośrednio w przepisach, to sama też to odcyfrujesz. Zajmie Ci to dłużej, ale nie jest to taka dziedzina jak 50 lat temu, kiedy nie było wszystkich systemów informatycznych i rzeczywiście tak bardzo liczyło się to obycie i doświadczenie prawnicze.

Studia prawnicze na pewno są pomocne w tym, żeby budować jakąś tam świadomość prawa i jakieś takie obycie w przepisach, natomiast to nie jest jakaś wiedza bardzo tajemna. Ja mówię, że każdy się może prawa nauczyć, tylko to wymaga cierpliwości no i jest to żmudna nauka po prostu. Nie każdy jest chętny, żeby w to się wgłębiać.

 

AW: A wracając teraz do tematyki ściśle blogowej, mówiłeś, że masz długą listę tematów, które chcesz zrealizować. Czy w związku z tym robisz sobie konkretne plany publikacji? Czy blog ma swoje miejsce w Twoim kalendarzu, czy to jest tak, że blog jest działalnością dodatkową i raz na czas wiesz, że musisz tam coś opublikować, więc wtedy piszesz i publikujesz. Czy masz ustalone, że publikujesz raz na tydzień, na dwa tygodnie?

 

WW: Miałem takie założenie, żeby to było raz w tygodniu, ale okazało się niemożliwe. Potem miałem założenie, żeby to było raz na dwa tygodnie i myślę, że to jest możliwe, aczkolwiek ostatnio sobie pofolgowałem, a może nie tyle pofolgowałem, co miałem bardzo dużo zajęć i pracy. Ja nie potrafię tak pisać, że siadam dzisiaj godzinę, jutro godzinę i po tygodniu mam wpis. Jak zaczynam coś pisać, to potem trudno mi się od tego oderwać i cierpią na tym inne zadania. W związku z tym nie jestem w tej chwili nastawiony na takie regularne i bardzo intensywne pisanie, tym bardziej, że w moim przypadku nie działają te wszystkie zasady, które blogerzy często powtarzają: publikuj regularnie i dużo, przyzwyczajaj czytelników do cyklu wydawniczego, to wtedy będą Cię odwiedzać.

Ja sobie zdaję sprawę z tego, że mnie ludzie i tak nie będą odwiedzać regularnie, bo ja jestem świadomy, że jest bardzo wąska grupa osób, która czyta i obserwuje mój blog tylko dlatego, że mnie lubi, a większość osób to są osoby, które trafiają tam tylko wtedy, gdy znajdzie się dla nich interesujący temat. Więc ja myślę, że ta regularność w moim przypadku nie jest taka kluczowa, szczególnie teraz, kiedy jest taka duża baza gotowych artykułów. Wiem, że są ludzie, którzy potrafią czytać mój blog przez tydzień, wracać do starych wpisów i cały czas mają co robić.

Na początku oczywiście trzeba było pisać, bo jak masz na blogu 3 artykuły, to nie masz czym przyciągnąć uwagi, ale jak masz kilkadziesiąt potężnych, to ludzie nawet nie odczuwają, że nie ma czegoś nowego. Oni tego nawet nie szukają, raczej szukają powiązań pomiędzy artykułami na dane tematy.

 

AW: Czyli główny ruch, jaki do Ciebie trafia pochodzi głównie z wyszukiwarki?

 

WW: tak, tak zdecydowanie

 

AW: A powiedz mi w związku z tym, czy chcesz budować relację z Twoimi czytelnikami. Wiem, że jest newsletter, sama zresztą jestem do niego zapisana. Czy jeszcze jakieś inne formy takiego kontaktu stosujesz? Fanpage?

 

WW: Newsletter jest, ale strasznie cierpi, bo jak nie wysyłasz regularnie newsletterów, to ludzie zapominają, że się zapisali i to jest właśnie mój problem. Natomiast mnie bardzo cieszy, jak się rozwinął fanpage, bo przez długi czas nie miałem pomysłu na FB. To znaczy próbowałem tam publikować oprócz wpisów blogowych, jakieś inne treści prawnicze, ale to nie działało. I nagle się okazało, że ten fanpage najlepiej działa wtedy, kiedy ja mówię o sobie i pytam innych o zdanie na ten temat. Nagle się okazuje, że ja mogę mieć na FB raz na dwa tygodnie podlinkowany swój wpis, a reszta to są jakieś przemyślenia związane z zarządzaniem czasem pracy, z zarządzaniem swoim biurem, nawet z treningiem, odpoczynkiem, ilością godzin snu i to ludzi bardziej angażuje, niż odsyłanie ich do merytorycznej wiedzy prawniczej.

Jak tak sobie obserwuję prawnicze fanpage, nawet w tej mojej branży kreatywnej, to widzę, że one polegają na tym: rzucam tekst, zbieram lajki, ale nie ma żadnej interakcji, a u mnie w tej chwili pojawia się interakcja na fanpage’u na zasadzie: my z Tobą rozmawiamy nie dlatego, że prowadzisz blog prawniczy, ale dlatego, że lubimy z Tobą rozmawiać. Cieszy mnie, że jest duża grupa ludzi, coraz większa, która po prostu skupia się wokół mojej osoby, może niekoniecznie wokół tego co robię. W jakiś sposób jest to dla nich ważne, ale fajne jest to, że oni uważają, że z prawnikiem można pogadać, niekoniecznie na temat prawa.

 

AW: A czy widzisz związek pomiędzy rozwojem Twojego fanpage’a i tej społeczności, a nagrodą Blog Roku, którą dostałeś? Czy to było widać w statystykach, oglądalności, zaangażowaniu itd.?

 

WW: Jeśli chodzi o fanpage, to ten wzrost nastąpił po Blogu Roku, bo dzięki nagrodzie bardzo łatwo jest zdobyć fanów. Dużo osób się przeklikuje, a danie lajka jest po prostu sekundą. Nie wiem czy to był przypadek, czy to nie był przypadek, ale rzeczywiście się to zbiegło w czasie. Ale ja również w tym czasie zmieniłem narrację na fanpage’u, zacząłem pisać bardziej osobiście.

Ktoś słusznie zauważył, że w zasadzie ten Blog Roku nie tyle pomaga w biznesie, co dodaje takich skrzydeł. Jesteśmy bardziej otwarci i nie obawiamy się, że ktoś nas źle oceni, czy odbierze nas nie tak, jak tego chcieliśmy. Nagle człowiek dostaje większej pewności siebie w tym co robi i ja sobie z tego nie zdawałem sprawy, dopóki ten ktoś nie zauważył tego z boku. Zaraz po mojej nagrodzie mój sposób komunikacji zmienił się, na taki bardziej otwarty. Jakbym nabrał odwagi, dzięki której stwierdziłem, że teraz to ja już mogę rzeczywiście powiedzieć coś więcej, niż tylko przekazać kolejny tekst.

Ale na blogu nie było spektakularnych zmian. To znaczy przez te dwa dni Gali, to było ok. 8000 UU, ale teraz wróciło do normy i jest ok.32-35 000 UU miesięcznie czyli taki standard, który był już przed blogiem roku. Nie przełożyło się to na stały wzrost, bo jednak do mnie trafia głównie ruch z Google. Teksty są w miarę wypozycjonowane, te starsze, a jak z tymi nowymi, to nawet nie wiem, bo nie śledzę tych statystyk.

 

AW: Chciałabym jeszcze trochę porozmawiać o nagrodzie. Oprócz tego, że dodało Ci to skrzydeł i zwiększyło Twoją pewność siebie, to widzisz jeszcze jakiś inny wpływ na blog firmowy, treści, sposób podejścia do prowadzenia firmy?

 

WW: nie to nie miało wpływu, bo w taki, a nie inny sposób blog prowadzę już od dłuższego czasu. Jeśli chodzi o formę przekazu, to ona się nie zmieni, bo jest dla mnie charakterystyczna. Jedyne co się może zmienić, to to, że zaczynam myśleć o innych kanałach komunikacji. Nagroda pokazała mi, że ten blog już na taki poziom wszedł, że nie ma tam już co rozwijać. Mówi się, że lepsze wrogiem dobrego, więc może nie warto kombinować z tym co jest, więc siłą rzeczy myślę o kolejnych formach.

Po nagrodzie wiele się nie zmieniło, aczkolwiek, tak jak mówię, dała mi ona takie potwierdzenie, że ten mój sposób ekspresji prawniczej i ten sposób robienia biznesu w prawie, w moim wieku, bardzo młodym na tę branżę, nie jest wcale czymś, czego należy się wstydzić. Pokazał mi, że można się tym również chwalić. Nie ukrywam, że to głównie dlatego, że tę nagrodę przyznał mi człowiek, który w branży ekonomicznej i biznesowej ma doświadczenie kilkudziesięcioletnie. Jest to w końcu zastępca naczelnego Forbesa (przyp. red. Paweł Zielewski). Jeśli taki człowiek mówi ci po Gali, że Ty nie masz konkurencji w prasie drukowanej w tym temacie i zaprasza do współpracy, to to coś znaczy. To dało mi przekonanie, że nie muszę się wstydzić tego, że jestem młody, że to jest atut, że robię coś inaczej niż do tej pory i oczywiście wielu osobom się to nie będzie podobało, ale to już nie jest moje zmartwienie. Okazuje się bowiem, że te starsze ode mnie osoby, w wieku średnim, też to potrafią docenić. Nie jestem więc tylko atrakcyjnym twórcą treści prawniczych dla grupy do 28 roku życia powiedzmy.

 

AW: Od wzlotów przejdźmy teraz do upadków. Czy miałeś takie momenty zwątpienia, gdy stwierdzałeś: to nie ma sensu, po co ja to piszę w ogóle, tracę czas itd.? A jeżeli tak, to z czego wynikały. Czy to z braku odwiedzin na stronie?

 

WW: myślę, że na pewno były, tylko jest to wielce prawdopodobne, że już ich nie pamiętam. Teraz oczywiście mogę Ci sprzedać piękną historię, że ja zawsze byłem wytrwały, rzetelny i super;) Pewnie tak nie było. Na pewno tak nie było, bo jakbyś spojrzała we wsteczne moje teksty, te początkowe, (choć teraz już tego nie zobaczysz, bo ja je mocno zmodyfikowałem), to one były po prostu słabe z tego punktu widzenia, że nic nowego nie wnosiły. Powielały jakieś tam artykuły, nie dawały żadnej realnej wartości i tych odwiedzin wtedy nie było.I prawdopodobnie niejednokrotnie zastanawiałem się czy to ma sens, tym bardziej, że utrzymywałem jeszcze swój projekt osobisty i uczestniczyłem w magazynie na temat rozwoju osobistego online.

Pamiętam, że wtedy zastanawiałem się, czy ten blog prawniczy kontynuować, czy skupić się na tych innych aktywnościach. Ale pewnie zwyciężył mój zdrowy rozsądek, który podpowiedział mi, że skoro tyle lat spędziłeś w tym prawie, to spróbuj jeszcze coś z tym zrobić, a jak Ci nie wyjdzie, to po tych kilku latach nauki zawsze możesz wrócić do rozwoju osobistego i do lifestyle’u, bo tym to w zasadzie każdy może się zajmować, nikomu nie umniejszając. Natomiast jest grono specjalistów i jest grono naciągaczy moim zdaniem w tej branży.

Musiały być więc takie momenty zwątpienia, ale tego się tak dokładnie nie pamięta. I tak chyba zawsze jest na początku, czy to jest blog ekspercki czy blog firmowy czy jeszcze inny, że dochodzisz do tego pułapu 500UU, ten pułap trwa przez następny rok, piszesz dla tych 500, regularnych masz 5 i się zastanawiasz czy to ma jakiś większy sens. Michael Hyatt miał nawet takie fajne porównanie, że on przez ileś tam pierwszych lat blogowania pisał dla jakiejś małej grupy i potem nagle, w ciągu kilku miesięcy, to strzeliło w kosmos. Więc chyba tego trzeba się trzymać.

 

AW: Skoro jesteśmy przy statystykach, to jak często monitorujesz statystyki? Czy to ma dla Ciebie duże znaczenie czy po prostu rzucasz okiem – jest jak było i jest ok? Czy starasz się je jakoś analizować?

 

WW: Na początku mojej działalności, jak miałem trochę mniej klientów, to analizowałem statystyki, bo miałem czas i mnie zastanawiało, co mogę zrobić lepiej. A w tej chwili, kiedy już właściwie samodzielnie nie jestem w stanie tych klientów obsługiwać i muszę tę pracę planować, to moimi statystykami są wystawiane faktury i liczba klientów, których obsługuję. Ja wiem, że oni w 70% przychodzą z blogu, więc są to statystyki takie bardziej realne i życiowe, niż tylko liczbowe. Natomiast statystyki sprawdzam, myślę, że raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc i pewnie gdybym zaobserwował nagły zjazd w dół, to bym się zastanowił dlaczego tak się stało.

I miałem taką sytuację, kiedy zmieniałem szablon. Spojrzałem sobie wtedy na statystyki stycznia – 5000UU i sobie myślę, coś tu się nie zgadza. Czyżby mnie Google nie zaindeksował? A jeszcze znajomy mi opowiadał, że jak sam zmieniał szablon, to coś w nim tak namieszał, że Google go w ogóle zrzucił gdzieś daleko, więc się dodatkowo wystraszyłem. A potem się okazało się, że zapomnieliśmy z moim developerem podpiąć statystykJ

 

AW: A jakie masz plany na dalszy rozwój bloga? Mówiłeś, że jakieś inne kanały. A czy jakaś monetyzacja bloga w postaci kursów online?

 

WW: Myślałem o kursie, to było moje postanowienie na ten rok, ale nie wiem czy mi się uda to w tym roku zrealizować, dlatego że mam w niedalekim czasie podpisać umowę wydawniczą i prawdopodobnie będę przygotowywał książkę. To będzie dla mnie ważniejsze niż kurs online, z tego względu, że ja mocno potrzebuję w dalszym ciągu tych dowodów społecznych. A książka papierowa, nie ważne czy przynosi zysk, czy nie, to zawsze daje mi szansę pochwalić się: Napisałem książkę, w dodatku książkę ekspercką, więc muszę być dobry.

A kurs online? To byłoby coś fajnego, ale nie wiem czy rzeczywiście w branży prawniczej taki kurs online by się przyjął. Bo ja nie wiem czy ludzie są skłonni uczyć się odpłatnie prawa. Czy są w stanie wydać na to pieniądze. Czy jeżeli już wygospodarowują pieniądze, to nie wolą wydać je na jakiś szablon umowy czy indywidualną usługę. W związku z tym teraz przygotowuję różnego rodzaju produkty – gotowe wersje tego, co przygotowuję indywidualnie, ale w niższych cenach. Dla tych, którzy jeszcze nie są na tym poziomie, że mogliby płacić za indywidualną usługę, a jednak byliby skłonni coś tam zapłacić. Zobaczymy jak to będzie działać.

 

AW: Czyli nie idziesz na razie w stronę kursu, tylko produktów, właściwie półproduktów

 

WW: Tak, tym bardziej, że to jest dużo prostsze dla mnie, bo mam wypracowany szereg wzorów, na których sam pracuję, więc mogę ubrać je w podstawową formę, opatrzyć jakąś instrukcją i puścić w świat. Takim produktem jest szablon umowy o dzieło, który powstał, bo wiele osób się o niego dopominało i zobaczymy jak będzie wyglądała jego sprzedaż.

 

AW: Co jest najtrudniejsze dla Ciebie przy prowadzeniu bloga?

 

WW: Czas. Doszliśmy do tego etapu, w którym tak naprawdę potrzebny byłby ktoś drugi, a gdyby chcieć jeszcze poszerzać, to nawet cały zespół. Natomiast ja jestem aplikantem radcowskim i oprócz tego, że mam firmę, blog, to jeszcze mam mnóstwo obowiązków związanych z egzaminami, zajęciami, wizytami w sądzie, u patrona w kancelarii i nie jestem w stanie jeszcze bardziej rozwinąć bloga. Więc wszystkie plany zespołowe zostawiam na czas, kiedy już swoją edukację prawniczą formalną zakończę. Wtedy będziemy myśleć o rozbudowie tego personalnie.

W tej chwili moim nadrzędnym celem jest utrzymanie tego w takim wymiarze, w jakim już to się znajduje. Jednocześnie po to, by mieć bazę na czas, w którym będzie można ją bardziej rozbudować, mając więcej czasu, pieniędzy i zespołu, żeby to rozwinąć na szerszą skalę.

I najtrudniejszy w tym wszystkim jest czas, niestety. Doba ma tylko 24 godziny. Ja zawsze wychodzę z założenia, że ludzie sukcesu śpią 8 i staram się tyle spać. Staram się też regularnie ćwiczyć, czytać, uczyć się języków i oprócz tego żyć. Nie można się tylko skupiać na pracy i na blogu. To jest problem w rozwoju wszystkiego na pewnym etapie.

 

AW: A jakiej rady udzieliłbyś właścicielom małych firm, którzy myślą o założeniu bloga firmowego?

 

WW: Ja bym im przede wszystkim radził, żeby oni nie myśleli o blogu firmowym wyłącznie jako o narzędziu marketingowym. Bo jeżeli będą myśleć o blogu wyłącznie jak o narzędziu, to prędzej czy później stracą do tego zapał, szczególnie, że przez pierwsze kilka miesięcy albo i dłużej, nie będzie z tego żadnego efektu. Mnie się wydaje, że podstawą sukcesu bloga, może nie firmowego, ale eksperckiego, jest to, żebyśmy się z tym naszym ekspertyzmem czuli fajnie, to znaczy, żeby to była dla nas przyjemność.

Dla mnie osobiście pisanie blogu jest ogromną przyjemnością i odskocznią od codziennej pracy. Nie traktuję tego jako kolejnego zadania do wykonania. Więc jeżeli ktoś myśli o blogu i o content marketingu, to może niekoniecznie warto to rozważać z punktu widzenia, tego, że to świetnie działa, choć oczywiście świetnie działa, ale po prostu, że jest to nasze dodatkowe fajne zajęcie, które uzupełnia naszą pracę, pozwala nam się rozwijać i sprawia nam przede wszystkim przyjemność. I wtedy motywacja będzie sama do pisania. To taka moja rada.

A druga moja rada jest też taka: mniej planować, więcej działać. Ja miałem już kilka przykładów, że rozmawiałem z ludźmi, którzy chcieli założyć blog i mieli świetne strategie, a potem się okazywało, że na pierwszym, drugim, trzecim wpisie się kończyło i strategia zostawała w szufladzie. Ja nie jestem zwolennikiem planowania i nigdy nie umiałem planować w takim sensie, że planowałem, potem działałem według planu. Trzeba robić, trzeba działać

 

AW: To chyba najlepsza rada:) Chociaż ja uczę akurat, żeby planować, ale potem też działać i realizować te plany.

 

WW: To chyba też kwestia charakteru. Niektórzy potrzebują bardzo ścisłego planu, bo to ich motywuje, mobilizuje i pozwala się trzymać tej ramy. Natomiast mnie wszelkiego rodzaju plany trochę męczą, mimo że jestem dość uporządkowany i zorganizowany. To znaczy czuję, że tracę czas planując, kiedy mógłbym robić w tym czasie coś pożytecznego. Najczęściej te plany się zmieniają. Nie wiem, może to wynika z tego, że ja mam ograniczone możliwości kreatywności i mózgowe, bo nigdy nie jestem w stanie czegoś zaplanować, a jak zacznę działać, to się okazuje, że nagle zrobiłem coś zupełnie innego niż planowałem.

Tak zawsze miałem na języku polskim, jeszcze w liceum, że zawsze jak były wszystkie interpretacje wierszy, to jak zaczynałem myśleć co napisać, to nie wiedziałem co napisać, a jak zaczynałem pisać, to jakoś samo szło. Może tak to jest ze mną po prostu.

 

AW: Być może jesteś zbyt kreatywny, żeby to zaplanować po prostu.

 

WW: Nie, nie sądzę:)

 

AW: Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Mam nadzieję, że podobał Ci się wywiad z Wojtkiem Wawrzakiem. Jego doświadczenie pokazuje, że najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu w blogowaniu jest pisanie na temat, który interesuje Twoich czytelników i który rozwiązuje ich problemy. Dla mnie jest to kolejny dowód na to, że liczy się content:)

A Ty jaką naukę wyciągnęłaś dla siebie po przeczytaniu wywiadu? Podziel się w komentarzu. Jeśli uważasz, że jest ktoś, komu ten wywiad może pomóc znaleźć odpowiedź na pytanie jak prowadzić blog, to przekaż mu link do niego. Na pewno będzie Ci wdzięczny.

Może Cię też zainteresuje:
po co blog firmowy

Blog firmowy wiedzie absolutny prym wśród narzędzi content marketingu. Nic w tym dziwnego, bo efekty, jakie daje jego regularne i  Read more

opinie użytkowników

Obco brzmiący termin user generated content (UGC), to nic innego jak content, który tworzą Twoi czytelnicy. Może mieć on formę Read more